niedziela, 23 listopada 2014

Modowe nowinki

Dzień dobry wszystkim! Mam nadzieję, że wstaliście właściwą nogą, jesteście po pożywnym śniadaniu i dobrej, pobudzającej kawie. Chociaż czy w niedziele potrzebna jest kawa? Podobno w niedzielę można spać do woli! Nie do końca się z tym zgadzam, mi praca wypada nawet w niedzielę, jak tydzień temu, gdzie pobudkę miałam o 7;30 by zdążyć na 9 na przygotowania do sesji. Ale wiecie, dla tej pracy mogę nie spać wogóle i dalej mieć ogromnego powera. To wszystko dzięki PASJI, która daje mi szczęście, energię, spełnienie. Lecz nie o tym miało być. Mam dla Was kilka świeżych nowinek ze świata mody!

1. Original by Anja Rubik

O Anji zawsze było głośno, ale chyba nigdy aż tak bardzo, jak teraz. Dopiero premierę miała ekskluzywna kolekcja zaprojektowana przez modelkę dla Mohito, a już, właśnie wczoraj, światło dzienne ujrzały perfumy Anji - "Orignal by Anja Rubik". Ktoś z Was był wczoraj na oficjalnej premierze w Galerii Mokotów w Warszawie (tak, wszystko zawsze dzieje się w Warszawie)? Można było zrobić sobie fotkę z gwiazdą, uprosić autograf, wypróbować tester i oczywiście wykonać zakup. 



2. Project Runway powraca!

To już pewne! Project Runway powróci wiosną na ekrany! Podobno niedługo mają ruszyć pierwsze castingi. TVN specjalnie intryguje nie dając konkretnej odpowiedzi czy skład jury pozostanie taki sam, a co najważniejsze czy Anja nadal podejmie się tej pracy? Jak myślicie? 

3. H&M online

Nareszcie doczekamy się internetowych zakupów w znanym i lubianym H&M. Od 2015 roku firma rusza ze sprzedażą online w 8 nowych krajach, w tym właśnie z Polsce. Od teraz całe serie kolekcji będą dostępne dla każdego! 



4. Urodziny Nenukko

Wczoraj swoje pierwsze urodziny obchodziła nasza polska marka Nenukko Store! Miejski styl w projektach Nenukko to indywidualizm i wyjątkowość przekładana przez projektantkę na klientów. A jednak, w Polsce też jest z czego być dumnym w zakresie mody!



A tymczasem, w szarej rzeczywistości życzę Wam miłej niedzieli!

środa, 12 listopada 2014

Plus-size modelka, plus-size afera

Ostatnio pisałam, że najważniejszą modową zasadą jest brak zasad. Przyznać jednak trzeba, że kategorycznie niezmiennym punktem jest chudość modelki. Mamy mieć maksymalnie 90 cm w biodrach, a najlepiej do dziewięćdziesiątki nie dochodzić, 60 cm w talii (idealnie 59), rozmiar biustu A. Co się jednak okazuje - jeśli tylko się chce, to można nagiąć zasady. Trzeba tylko chcieć się odróżnić, mieć tą odwagę wyjścia poza schematy. Osobiście bardzo lubię takie działania. Choć nie chodzi mi konkretnie i wyłącznie o wybieranie modelek plus size do pracy, ale o przeróżne rzeczy, które są inne od schematów tłumu. Zgodzicie się chyba ze mną, że wtedy jest ciekawie? Cóż, w tym przypadku też jest ciekawie, zwłaszcza, że meritum sprawy jest modelka otagowana etykietką większego rozmiaru i wywołująca równie dużą aferę. Mowa o Myli Dalbesio i jej udziale w kampanii Calvina Cleina. Dziewczyna wystąpiła obok topowych wieszaków (Lara Stone, Jourdan Dunn, Ji Hye Park, Amanda Wellsh) i pewnie z każdą godziną od premiery danej sesji, zdobywa coraz więcej zainteresowania i sławy przez (lub dzięki) aferze, którą wywołują jej wymiary. Uwierzcie, wydaje się, że ludzie są bardziej zaangażowani w wydarzenia tego typu niż np w wybory na prezydenta. Miliony komentarzy i artykułów na przeróżnych portalach społecznościowych mówią same za siebie. Jak można się domyślić - jedni popierają, drudzy wykłócają się, że nazwanie takiej dziewczyny "plus size" to największa paranoja świata, trzeci nie widzą w tym sensu, a czwarci obrażają wygląd Myli. Dodatkowo licznik wyświetleń wyszukiwarki Google pod kątem słów typu "Myla Dalbesio wymiary" paradoksalnie skacze w górę. Ja też wykonałam ten ruch, ale tylko na potrzeby tego postu! Tak więc, możecie się dowiedzieć, że Mily wymiary to:

Wzrost: 165cm
Obwód talii: 81cm
Obwód bioder: 106cm
Rozmiar biustu: 90DD

Szczerze uważam, że koncepcja fajna. Marka Calvin Klein chciała pokazać, że bielizna jaką tworzy jest tworozna z myślą o kobietach o każdym typie figury. Z drugiej strony - Myla została sfotografowana w trochę wyszczuplający sposób, dodatkowo photoshop zrobił swoje, więc nie do końca to rozumiem, ale mimo wszystko można docenić Calvina za nieschematyczność oraz za swobodę z jaką zatrudnili modelkę. Cieszę się, że dano jej szansę - zdjęcia wyszły bardzo ładnie. Co nie znaczy, że jesteśmy w modzie na etapie zapomnienia o chudości. Ale ostatecznie, sama bym chyba tego nie chciała.




A jakie jest Wasze zdanie?



czwartek, 6 listopada 2014

Alexander Wang x H&M

Kolekcja Alexander Wang x H&M sztormem wkroczyła do sklepowej akcji od dzisiaj. Przez ostatnie miesiące nie dało się nie zauważyć wszechobecnej wrzawy na ten temat. Kolekcja ujrzała światło dzienne podczas pokazu mody w Nowym Jorku, kiedy to zostało przesądzone, że osiągnięto sukces na miarę nie do opisania. Być może jest to jedna z najlepszych kolekcji dotychczasowych kolaboracji H&M? Internety trąbią z każdej strony, a prasa karmi nas coraz to nowymi sesjami zdjęciowymi w Wangowych stylizacjach. I pewnie jeszcze chwilę potrwa zanim świat mody uspokoi się po tak rewelacyjnym, przełomowym wydarzeniu. 


Dla H&M jest to bardzo wyjątkowa kolekcja, ponieważ po raz pierwszy współpracę z nimi podjął amerykański projektant. Dla nas jest wyjątkowa, bo nazwisko Wang głośno bije echem w świecie mody, a sam projektant to nieobliczalne odkrycie od 2007 roku. Od wtedy, z roku na rok zaskakuje  nas wizjami miejskiego looku poddanego procesowi swojej własnej ewolucji. Jaka jest kolekcja Alexander Wang x HM? To hołd dla mody sportowej. Sport od dawna mieszał w modzie, lecz swoją puentę, sens i rytm nadaje dopiero Alexander Wang. Kolekcja kontrastuje - jest sportowa, mocna, zdecydowana, dla dziewczyn androgyniczna, lecz ciągle z domieszką miejskości, a nawet klasy, które nadają szpilki czy ciekawe sukienki.  Innymi słowy to wszechstronna i ponadczasowa funkcjonalność, która choć przede wszystkim przyda się na parkiecie siłowni i podczas intensywnych treningów, to sprawdzi się również w codziennej garderobie oraz podczas imprezowych szaleństw. Ubrania są idealne od strony technicznej, jakościowej i wizualnej.



Od dzisiaj w 250 sklepach, w tym dwóch w Polsce (niestety tylko Warszawa i Kraków, tak jak mówiłam w poprzednim poście, nie jest to zbytnio adekwatne do idei "luksus dla mas"). Można podziwiać, przymierzać i kupować perełki od Wanga. Jesteście gotowi do boju? O takie ciuchy to prawdziwa walka, nie jedni pewnie zostali podeptani i poszturchani łokciami. Ale przecież kto pierwszy ten lepszy, tutaj nie ma później - później już nie będzie. Ewentualnie na allegro i innych aukcjach, paradoksalnie cztery razy drożej. Nie zapomnij schować do kieszeni cierpliwości na kilometrowe kolejki do kasy, oczywiście gdy już zdołasz wepchać się tak daleko, aby być na wyciągnięcie ręki do wieszaków z ciuchami, nie wspominając o przymiarkach! Alexander Wang x H&M to niesamowite szaleństwo. Pragniecie mieć w swojej szafie coś z tej kolekcji? Kupujecie czy tylko cieszycie oko? 



Więcej zdjęć: 
http://www.hm.com/pl/wangxhm#women
http://www.hm.com/pl/wangxhm#men

poniedziałek, 3 listopada 2014

Projektanci dla H&M

Jedną z najważniejszych modowych zasad jest... brak zasad. Już nieraz udowadniano nam jak bardzo i ciekawie można nagiąć pewne schematy - łączenie stylu ze stylem, lub pięciu stylów naraz, czy urządzenie pokazu w supermarkecie lub jako feministyczny strajk to tylko małe, jednorazowe przewinięcia. Zaś od 10 lat zaskakuje nas współpraca H&M z najlepszymi projektantami na świecie, którzy tworzą dodatkowe kolekcje specjalnie dla tej znanej każdemu, szwedzkiej firmy. "Luksus dla mas" powiadają, tylko czy aby na pewno dla mas w tak szerokim pojęciu?

Co jakiś czas, a mianowicie co rok, światowa sieć sklepów wypuszcza ekskluzywne kolekcje zaprojektowane przez pionierskich projektantów. Margareta van den Bosch, dyrektor artystyczna H&M, zdecydowanie siłę przekonywania opanowała ponad perfekcyjnie. Jej namowom ulegli najlepsi z najlepszych. Co prawda, można powiedzieć, że za piątym, czy szóstym razem, projektanci szli falą, mieli już otwartą drogę przez poprzedników i nie było to wielkim niewiadomym przedsięwzięciem. Pamiętajmy jednak, że gdzieś musiał być początek. A na tym początku wysoka moda istniała dla wysokich rangą ludzi w wysokich rangą miejscach. H&M to zdecydowanie zbyt komercyjna działalność dla naszych wyroczni mody, do dzisiaj niektórzy z nich stoją murem przy tym stwierdzeniu.  Co do reszty, znów okazało się, że, my ludzie, bardzo lubimy myśleć schematycznie i szufladkować pewne rzeczy. Okazało się, że istnieje nowe przełamanie modowych zasad w brak zasad. Już na samym początku, Margareta dała jasno do zrozumienia, że ta akcja to nie będzie byle co. I tak, w 2004 roku na pierwszy ogień poszedł, nie kto inny, a sam Karl Lagerfeld, projektant m.in. Chanel. Myślę, że lepiej być nie mogło, bo któż inny, jak nie sam Karl Lagerfeld, mógł zaczarować nas namiastką luksusu zamkniętej w tańszym ciuchu? Ubranie niby z sieciówki, ale z metką, której pożądają miliony pasjonatów mody na całym świecie. Sukces został osiągnięty, choć podobno sam Karl był zawiedziony, że kolekcja trafiła tylko do 20 sklepów na świecie. 

Karl Lagerfeld for H&M
Przy drugiej akcji, H&M nie popełnił tego błędu i nawet dzisiaj pionierskie kolekcje trafiają do wielu sklepów na całym świecie. Nie wiem jak Wy, ale ja wciąż jestem zdania, że trafiają tam, gdzie znajdą dla siebie najlepszą przestrzeń na sprzedaż, czyli tam gdzie więcej prawdziwych pasjonatów mody - w większych miastach. Bo choć ciuch może i tańszy, niż gdyby był prosto od samego projektanta, to sukienka za 400 zł to nadal dla niektórych przesadny wydatek, zwłaszcza kiedy normalny człowiek kojarzy H&M z sukienkami po 100 zł. Po Karlu, kolaborację podejmowali: Stella McCartney, Victor&Rolf z bardzo romantyczną, piękną i retro kolekcją, w której pojawiła się również suknia ślubna  (ha, kto by pomyślał o kupowaniu sukni ślubnej w H&M? Kolejny zasadowy brak zasad). Następnie Roberto CavalliComme des GarçonsMatthew WilliamsonJimmy Choo, Sonia Rykiel, Lanvin, Versace, Marni oraz Anna Dello Ruso, która projektantką oczywiście nie jest, ale to przecież nie pierwszy raz kiedy ludzie z branży mody, innej niż projektowanie, tworzą kolekcję. Nie za bardzo wiem, czy można myśleć, że Anna poradziła sobie z tym wyzwaniem, ponieważ zapomniała, że tworzy dla "mas". Złoto, wszędzie złoto, lub jak kto woli - kicz, wszędzie kicz. Jak inaczej nazwać rażąco przesadzone, błyszczące, lateksowe ciuchy, wężowe, fluorescencyjnie złote dodatki? Jasne, że ludzie to pokochali, ludzie zawsze kochają nowe trendy, co by to nie było, warto jednak czasem zatrzymać się i zastanowić, choćby to był sam król mody dyktujący nam swój styl. 

Anna Dello Russo for H&M
Pamiętając o powyższej radzie, możecie oglądnąć spot reklamowy promujący modowe zasady Anny:

 

Czas na dalszą H&M'ową niespodziankę, czyli Maison Martin Margiela. Osobiście uwielbiam markę i wydawało mi się, że MMM jest za bardzo unikatowy, konceptualny i za bardzo dbający o swoje miano, by brać udział w tego typu działaniach. MMM przecież nigdy nie idzie za tłumem, jest zawsze wierny swoim ideom i nie stawia nic ponad to. Dodatkowo ich projekty są dziwne (kto inny mógłby zaprojektować płaszcz z kołdry jak nie oni?), co w moim mniemaniu trafia najbardziej do koneserów mody, nie do klientów z normalnego świata. Gdy  niedawno zapoznawałam się ze wszystkimi kolaboracjami, jakie dotychczas zaistniały, nie mogłam uwierzyć, że przeniesienie stylu tej paryskiej marki na styl H&M, jest możliwe. Okazało się, że nie jest to tak trudne to zrealizowania. W zasadzie MMM nie musieli się zmieniać (i dobrze!). Postawili na stworzenie kolekcjonerskiej kolekcji i odtworzenie dawnych projektów, coś w stylu "the best of". Możliwość posiadania w swojej szafie rzeczy, które są żywcem wyjęte z wybiegowych sylwetek i sprzedane po najlepszej promocji, to nie lada gratka dla ludzi kochających modę. 

MMM for H&M


 

W zeszłym roku do sklepów HM trafiła kolekcja Isabel Marant, a tego roku Alexandra Wanga, ale to już temat na kolejny artykuł. 
Podsumowując, uważam, że to wspaniałe przedsięwzięcie, cieszę się, że lista projektantó dla H&M ciągle się powiększa, Cieszę, że się, że potrafią oni elitarność zepchnąć na dalszy plan, pokazać, że moda prosto z kolorowych magazynów może być dla szerszego grona ludzi, a przede wszystkim pokazać więcej siebie i swoich wizji, niż pokazywane jest w owych magazynach. Uważam tylko, że nadal nie jest to dla wszystkich. I cenowo (chociaż sama doceniam tak niskie ceny w porównaniu z tymi oryginalnymi) i stylowo (zależnie od pomysłu projektanta).